Imię: Omar
Nazwisko: Barlett
Data urodzenia: 12 stycznia 1980r.
Miasto rodzinne: Miami, USA
Wzrost: 202cm
Obywatelstwo: USA/Jamajka
Pozycja: Silny skrzydłowy
Nazwisko: Barlett
Data urodzenia: 12 stycznia 1980r.
Miasto rodzinne: Miami, USA
Wzrost: 202cm
Obywatelstwo: USA/Jamajka
Pozycja: Silny skrzydłowy
Barlett w Czarnych:
2005/2006: w 33 meczach średnio: 10pkt, 7.2zb, 0.5bl, 0.6as, 1.1prz
2006/2007: w 30 meczach średnio: 10pkt, 5.2zb, 0.7bl, 1.2as, 1,2prz
2007/2008: w 26 meczach średnio: 12pkt, 7.3zb, 0.8bl, 1.2as, 1.2prz
2008/2009: w 17 meczach średnio: 5.2pkt,3.9zb, 0.1bl, 1.0as, 0.4prz
Barlett do Słupska trafił w Sierpniu 2005 roku. W swym debiucie (wygrany 82:44 mecz z Notecią Inowrocław) rzucił dla Czarnych 10 punktów. Dalej koszykarz grał "w kratkę". Amerykanin w trakcie sezonu był bardzo blisko opuszczenia rewelacyjnych wtedy Czarnych, jednak pozostawiono go w drużynie. Niemal wszyscy wiedzieli wówczas, iż między zawodnikiem a ówczesnym trenerem-Igorem Griszczukiem-nie dzieje się najlepiej. Zawodnik był ściągany z boiska przez szkoleniowca, po swym najmniejszym błędzie. Wściekły, schodzący na ławkę Barlett, trenera omijała wówczas wielkim łukiem, a swą złość wyładowywał najczęściej na bandach reklamowych. Panowie doszli jednak do porozumienia, a koszykarz w rezultaciebył filarem zespołu w play-offach. Między innymi dzięki jego świetnej grze, Czarni zdobyli wówczas swój pierwszy i jak na razie jedyny-brązowy-medal.
W kolejnym sezonie Barlett (podobnie jak inni koszykarze, m.in.: Przemysław Frasunkiewicz, Aleksander Kudriawcew czy Miah Davis) był już ulubieńcem publiczności. Kibice pokochali go nie tylko za bardzo dobrą grę, ale przede wszystkim za jego nieustępliwość, zadziorność, wielkie zaangażowanie do gry i za to, że na parkiecie "w kasze sobie dmuchać nie dał".
Prawdziwym sprawdzianem dla koszykarza był sezon 2007/2008. Czarni grali fatalnie, przegrywali mecz za meczem, a Barlett, po narastającym konflikcie z Griszczukiem, był już jedną nogą poza klubem. Ostatecznie Panowie znów doszli do porozumienia, jednak tym razem potrzebna do tego była ponad godzinna rozmowa, po której trener i zawodnik podali sobie ręce. Wkrótce jednak, zajmujący ostatnią pozycję w tabeli klub ze Słupska, pożegnał się ze szkoleniowcem.
Czarni bronili się przed spadkiem. Ostatecznie cudem utrzymali się w ekstraklasie. I nie pomogła nawet fenomenalna gra Barletta, którego kibice pokochali już na dobre. W ostatnim meczu sezonu zasadniczego, przeciwko Basketowi Kwidzyn, Amerykanin rozegrał swój najlepszy mecz w karierze. Zdobył wówczas dla słupskiego zespołu 27 punktów i zanotował aż 14 zbiórek.
Po zakończonym sezonie 2007/08 koszykarz miał mnóstwo ofert z różnych klubów z Europy. Także ze Słupska, gdzie kibice pragnęli zobaczyć skrzydłowego w nadchodzących rozgrywkach. Barlett trafił jednak do Miami Heat, gdzie grał w przedsezonowych turniejach. Do pierwszej drużyny się jednak nie załapał.
Na początku 2010r. gracz trafił do Anwilu Włocławek, by za chwilę sensacyjnie powrócić do Czarnych, albo jak to wówczas mówił: -Do tutejszych kibiców.
Na wiadomość, iż ulubieniec słupskiej publiki wraca nad Słupię, wszyscy słupscy fani byli uradowani. Barletta przywitano w Gryfii ogromną owacją. Wiązano z nim wielkie nadzieję, jednak gracz był cieniem samego siebie z poprzednich sezonów. Wśród kilkunastu meczów jakie zawodnik wówczas rozegrał , tych dobrych można znaleźć maksymalnie cztery. W meczu z Anwilem Barlett miał na koncie 12 punktów i 8 zbiórek, z Górnikiem 13 punktów i 7 zbiórek, z Basketem Kwidzyn 14 punktów i 7 zbiórek i ponownie z Anwilem 11 punktów i 6 zbiórek. I to na tyle. Reszta spotkań w wykonaniu koszykarza była albo przeciętna, albo słabo, albo bardzo słaba.
Sezon 2008/2009 był ostatnim dla Barletta w Słupsku.
Potem silny skrzydłowy grał jeszcze dla Achilleas Kaimakliou, gdzie zdobywał średnio 10 punktów i 4 zbiórki na mecz.
Poprosiłem Omara o krótką wypowiedź na temat jego gry w Czarnych, fanach i ewentualnym powrocie:
-Podobała mi się gra w Słupsku. Wszyscy ludzie byli tu wspaniali. Kibice ze Słupska są chyba najbardziej szalonymi kibicami jakich kiedykolwiek widziałem. Kibicują swojej drużynie na dobre i na złe, pomagają pokonać przeciwnika. Nie miałbym nic przeciwko, by zagrać dla Czarnych ponownie, gdyż było to cudowne doświadczenie.
Omar Barlett w barwach Anwilu, Foto: Piotr Kieplin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz