Foto: Grzegorz Bereziuk/plk.pl
Najpierw przyszło pasmo porażek w I rundzie sezonu zasadniczego, a potem świetna seria sześciu zwycięstw z rzędu w rundzie II. Teraz, gdy za nami już 21. kolejek, zespół Czarnych znów gra jak w październiku, czy w listopadzie: źle, bez pomysłu na grę. Jak mówi trener Miglinieks, słupszczanie przegrywają bo mają "złą energię". Jednak czy to nie w samym szkoleniowcu tkwi problem?
Miglinieks nie potrafi wytłumaczyć co w tym zespole jest nie tak. Szkoleniowiec Czarnych Panter na pomeczowych konferencjach prasowych, mówi w kółko macieju to samo. Koszykarze się go nie słuchają, a i w trakcie meczu, zbierają się w kółeczko, tak jakby ustalali co mają zagrać. I o ile w poprzednich sezonach taki widok to rzadkość, tak w tegorocznym - to już tradycja.
Do tego wszystkiego, dochodzi jeszcze fatum III kwarty. Łotysz zapewnia, iż robi wszystko co w jego mocy, by zawodników na II połowę zmobilizować, ale wyniki są porażające. Energetycy, trzecie 10 minut przegrywają w niemal każdym meczu. Niemal zawsze tracą wszystko, co wcześniej zyskali. Tak było w Starogardzie Gdańskim, Koszalinie i choćby ostatnio w Słupsku. Mówiono już nawet, że zawodnicy grają przeciw trenerowi. Zresztą widok łamiącego zagrywki Brazeltona, czy innego zawodnika Czarnych, to już nie rzadkość. Kibice (w tym także ja) niemal po każdym spotkaniu, krytykują pracę Miglinieksa. Przede wszystkim, są to ciągłe zarzuty, iż trener nie ma żadnego pomysłu na grę. Mówiono tak w listopadzie, grudniu, styczniu, ale nikt nie słuchał. Łotyszowi postawiono ultimatum, a ten zadanie wykonał. Ostatecznie w Słupsku pozostał. Błąd?
Myślę że tak. Zresztą Czarni ostatnimi czasy, nie mają szczęścia do trenerów. Najpierw Griszczuk (choć to historia odrębna), który niemal z Czarnymi z ligi nie spadł, a potem szkoleniowiec-klęska, czyli Andrej Podkowyrow. Na ratunek przyszedł Gasper Okorn, który zespół z dołka wyciągnął i sukces osiągnął (4. miejsce na koniec sezonu). W tym roku znowu popełniono ten sam błąd. Postawiono na kogoś anonimowego w polskiej koszykówce. Miglinieks nie uczestniczył w wyborze składu, bo był zajęty reprezentacją. Na "efekty" długo czekać nie trzeba było. A gdy była okazja zwolnienia Łotysza i zatrudnienia choćby sprawdzonego Okorna, to z takiej opcji nie skorzystano. Błąd?
A jakżeby inaczej. Okorn to młodość, ambicja i mądra głowa, pełna pomysłów. Miglinieks to bardziej typ Podkowyrowa. Niby się stara, chce dobrze, ale wychodzi jak zwykle.
Więc co mogą jeszcze osiągnąć w tym sezonie Czarni?
Moim zdaniem z obecnym trenerem niewiele, choć bardzo bym chciał, by było inaczej.
Przed słupszczanami trzy arcytrudne mecze: z Anwilem, Prokomem i Turowem. Trzy porażki?
Oby nie.
Zakładając, że Energetycy na koniec sezonu zasadniczego będą w granicach 7-8 miejsca w tabeli, w pre play-off trafią na Polonię Azbud lub Znicz Jarosław. I tu zaczynają się schody.
Obie drużyny bardzo wymagające, szczególnie ta pierwsza. Od razu przypomina mi się myśl Przemka Frasunkiewicza: "Jak wpadniemy na Czarnych w Pre Play-Off, będziemy górą".
Zakładając, iż słupszczanie wygrają starcie, to w kolejnej fazie spotkają się z Anwilem lub Prokomem. I tu już chyba po sezonie. Choć wiara umiera ostatnia...
Dużym problemem Czarnych jest Chris Daniels.
Wiadomo nie od dziś, iż zawodnik bawi się z klubem w kotka i myszkę. Najpierw kontuzja pleców i miesięczny wyjazd do Stanów Zjednoczonych, a teraz narodziny dziecka. Wszystko rozumiemy, ale coś tu jest nie tak.
Zawodnik ciągle wyjeżdża, a gdy ze Słupska do niego dzwonią, to telefonu "Krzysiek" zamiaru odebrać nie ma.
Zresztą podobnie jest na treningach, które Daniels często opuszcza. A potem się dziwić, że dostaje tyle minut.
Wciąż na ławce przesiaduje za to Dawid Przybyszewski. Polak już miał się ze Słupska przenieś, ale ostatecznie nad Słupią pozostał. Stara się, grać chce, ale minut nie dostaje - ani jednej. Bo Miglinieks (porównanie mało trafione) woli na parkiecie trzymać indywidualistę Brazeltona, który gra tak, jak mu się za chce.
Wiara jest już mała, ale ciągle jest. Mam ogromną nadzieję, iż w klubie się trochę zmieni - na dobre. Bo wreszcie wszystko musi być tak, jak być powinno. No chyba że, koszykarzy półfinał nie interesuje.
Dużo krytyki, mało pozytywów - ale taka już cecha kibica.
Jednak nie bez powodu fan głos zabiera, bo on chce, by się coś zmieniło - na lepsze.
Pozdrawiam!
YouTube
5 lat temu
''Wciąż na ławce przesiaduje za to Dawid Przybyszewski. Polak już miał się ze Słupska przenieś, ale ostatecznie nad Słupią pozostał. Stara się, grać chce, ale minut nie dostaje - ani jednej. Bo Miglinieks (porównanie mało trafione) woli na parkiecie trzymać indywidualistę Brazeltona, który gra tak, jak mu się za chce. ''
OdpowiedzUsuńCałkowicie bezsensowne stwierdzenie. Czy autor wyobraza sobie by za brazelotna mial grac przybyszewski?
"Bo wreszcie wszystko musi być tak, jak być powinno.]"-Nie musi.
OdpowiedzUsuń"Całkowicie bezsensowne stwierdzenie. Czy autor wyobraza sobie by za brazelotna mial grac przybyszewski?"
OdpowiedzUsuńNa pewno nie! Chodzi tylko o filozofię trenera.
W nawiasie piszę jak byk: "Porównanie mało trafione".
OdpowiedzUsuńTo chyba wszystko wyjaśnia.
Jak ktoś napisał: "chodzi o filozofię trenera"
Pozdrawiam.