VIVA LA FRANZ:
Frasunkiewicz to ulubieniec słupskiej publiczności. Człowiek którego w 100 tys. miejscowości, zna niemal każdy kibic koszykówki. "Frasun" to postać niezwykle emocjonalnie związana ze Słupskiem i tamtejszymi kibicami. Każdy fan Czarnych, darzy Franza niezwykłym szacunkiem, za to co zrobił dla słupskiego basketu. A zrobił wiele...
I nie rozchodzi się tu tylko o grę, dzięki której Czarni zdobyli m.in. brązowy (pierwszy w historii) medal w sezonie 2005/06. Przemek jak żaden inny koszykarz, miał niezwykle ciepłe relacje z kibicami.
Frasunkiewicz do Czarnych trafił w roku 2002. Potem było rozstanie, aż do sezonu 2005/06, kiedy to Franz powrócił nad Słupię.
W tym samym sezonie, Polak zdobył z Czarnymi pierwszy w historii medal plk. Kibice go uwielbiali, on uwielbiał ich.
Kolejny sezon, to kolejne jego dobre mecze w słupskim klubie, gdzie bohater stał się już ikoną drużyny. Kapitan ze Słupskiem rozstał się w kolejnych rozgrywkach, a dokładnie zaraz po nich.
Frasunkiewicz rozegrał jeden ze słabszych sezonów w życiu. Kibice nie mieli mu tego za złe, choć byli rozczarowani. Mimo że fani chcieli by gracz pozostał w zespole, najwyraźniej nie chciał tego prezes Twardowski, który rozstał się z zawodnikiem. Gracz znalazł posadę w Warszawie, a gdy tylko przyjechał z Polonią do Słupska na mecz, został niezwykle gorąco przywitany, była też mała uroczystość.
Gdy sezon dla stołecznych się skończył, Przemek przyjechał do Słupska by kibicować i wspierać "Czarne Pantery".
- Z pewnością nie pojechałbym na żaden inny mecz do innego miasta, ponieważ właśnie tutaj jest prawdziwa atmosfera i prawdziwa koszykówka do oglądania. Do Słupska ponadto zaprosiło mnie kilka osób, a ja obiecałem im, że będę. Myślę, że pojawię się jeszcze tutaj na meczach ćwierćfinałowych i mam nadzieję, na półfinałowych. W końcu w tym zespole grają moi przyjaciele.
Gdy była organizowana akcja "Na czerwono" przez kibiców, Frasunkiewicz przyłączył się do niej.
-Oczywiście wiem, że na sylwestra nie można przyjść w dresie, tak samo jak na mecz w Słupsku nie można iść ubranym jak zawsze. Koszykówka w tym mieście jest święta i jeśli było rzucone hasło, że trzeba przyjść na czerwono, to wszyscy to rozumieją. Zostałem tu zaproszony i jako kibic dostosowałem się do reszty fanów.
Frasunkiewicza "kochamy" jeszcze z wielu innych powodów.
Wielu może nie wie, ale to właśnie Przemek kupował za własne pieniądze koszulki drużyny, by rozdać je kibicom. Nie chodzi tu o sam ubiór, ale gest koszykarza.
Powodów "za co", jest jeszcze mnóstwo. A pamiętacie te zdjęcie z podpisem " To tak na szczęście, może się Wam przyda 'Czarnuchy'", wielu pewnie wie o co chodzi, natomiast Ci co nie wiedzą, to przykro mi - się nie dowiedzą.
Za to właśnie Ciebie Przemku - "kochamy"...
A więc jeszcze raz:
Z okazji 31 urodzin, Życzę Tobie samych spełnionych marzeń, sukcesów w dalszej karierze, sezonów bez kontuzji, miłości i szczęścia (których z pewnością Ci nie brakuje), a i osobiste Życzenie - które tak myślę, chcielibyśmy żeby się spełniło i ja i ty i wszyscy fani ze Słupska. A więc Życzę Ci jeszcze, abyś w najbliższych latach, a może i wcześniej - znów założył "CZARNĄ" koszulkę z numer 15...
Najlepszego Kapitanie!
Foto: Łukasz Capar/Głos Pomorza/gp24.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz